Przymknęłam lekko powieki rozkoszując się świeżym i rześkim powietrzem. Śnieg jeszcze nie spadł, o ile w ogóle miał zamiar się tu pojawić. Zimy w Anglii nie należały do srogich lub chociaż zimowych. Panowała tu raczej deszczowa i jesienna pogoda. Kiedyś chciałam tego zaznać i poznać świat od strony Europejczyków, później przyszły seriale, filmy, muzyka... Mój świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie mogłam liczyć, że kiedyś zamieszkam na wsi, będę mieć śliczne dzieci, które będą chodziło do szkoły na obrzeżach miast i będą szczęśliwe. Z dala od tłumów i show biznesu. Czasem jednak warto wybiec myślami w przód i pomyśleć jakby mogło być pięknie, gdybyśmy tylko tego chcieli i pragnęli całym sercem.
Z zamyślenia wyrwały mnie czyjeś kroki. Ukryłam dłonie w kieszeniach i spuściłam głowę by zatopić się w swoim beżowym płaszczyku, który miał chronić mnie przez zimnem. Tak na prawdę nie odczuwałam chłodu, ale pod spojrzenia Zayna poczułam się tak mała i słaba, jakbym miała zaraz zniknąć, bo nie byłam godna jego spojrzenia. Odważyłam się jednak na ukradkowe zerknięcie w jego kierunku by sprawdzić czy nadal mierzy mnie swoim czekoladowym spojrzeniem. Na ułamek sekundy nasze oczy się spotkały i przeszło mnie miłe ciepło.
-Przejdziemy się?- nie tych słów spodziewałam się z jego ust. Liczyłam, że zabierze mnie w jakieś szalone miejsce. W końcu chciałam się rozerwać. Może źle to zinterpretował? Mimo wszystko przytaknęłam, odważywszy się na uniesienie wzroku nieco wyżej.
-Nie wolno było ci czytać moich wiadomości.- wypowiedziałam te słowa na tyle ostro, że zabrzmiały jak oskarżenie, a nie miało tak być. Chciałam tylko się dowiedzieć jaki miał w tym cel. Co chciał osiągnąć? Miał zamiar mnie upokorzyć, powiedzieć wszystkim na jakie tematy dyskutują z moimi przyjaciółmi? Jaka to jestem pusta? Ale jaki miałoby to sens. Żaden.
-Nie czytałem twoich wiadomości. Umiem uszanować czyjąś prywatność.- wychrypiał powoli stąpając po chodniku. Wyciągnęłam z kieszeni rękawiczki chcąc je założyć. Zimno powoli dawało się we znaki.
-Jasne. Każdy by skorzystał.- bąknęłam nie spuszczając wzroku z swoich dłoni. Gwałtownie podskoczyłam czując jak Zayn ujmuje moje dłonie w swoje i mocno je ściska. Rękawiczki momentalnie wylądowały na ziemi, ale nie śmiałam wyrwać się i je podnieść. Stałam jak słup soli nawet wtedy kiedy puścił mnie i podał mi okrycie dłoni. Oddychałam płytko.
-Ja nie. Wiem jak cenna jest prywatność.- zapadła chwila ciszy. Wcisnęłam na swoje dłonie rękawiczki po czym ruszyłam nieco szybciej w stronę parku, który znajdował się niedaleko hotelu. Szatyn szybko mnie dogonił i zatrzymał łapiąc mnie za ramię i obracając w swoją stronę.- Na prawdę myślisz, że jestem takim chamem?- nie odpowiedziałam. Zamiast tego zacisnęłam mocniej usta i zęby, by powstrzymać się od zgryźliwej uwagi. - Po co w takim razie zadzwoniłaś do mnie?- chłopak wypuścił mnie i przeszedł kilka kolejnych kroków i chuchając przy tym w swoje zmarznięte i czerwone dłonie.
-Nie wiem...- wyszeptałam skołowana tym wszystkim. Sama nie wiedziałam na co liczyłam? Że nagle skoczę ze spadochronem, że ukradnę auto i będę pędzić nim jak głupia, a dodatkowo to wszystko było możliwe tylko z nim? Liczyłam, że może sprawi iż będę czuła się lepiej. Chciałam znów poczuć się bezpieczna. A ostatnio czułam się tak w jego domu. Kiedy był blisko, choć był mi obcy. Nie znałam go, a chciałam znów go zobaczyć. Westchnęłam. - Chciałam uciec...Zniknąć choć na chwilę z swojego życia i poznać twoje.- wypowiedziałam te słowa z taki bólem, że aż przestraszyłam się swojego głosu.
-Moje życie jest tak samo popieprzone jak twoje.- Zayn zaśmiał się pod nosem. Nagle przeszło mnie dziwne uczucie. Jakbym mogła powiedzieć mu o wszystkim. Jakbym znała go od lat.
-Ale masz przyjaciół. Masz zespół, na którym możesz polegać. Ja jestem sama. Mam tylko... A właściwie miałam Selene.- Skrzyżowałam ręce na piersi siadając na jednej z ławek w parku. Chłopak poszedł w moje ślady i po chwili siedzieliśmy ramię w ramię.
-Życie w ,,stadzie'' nie zawsze jest łatwe. Ci idioci potrafią zniszczyć wszystko. Każdy mój związek, każdą przyjaźń i choć robią to nie świadomie to są odpowiedzialni na nieszczęście pozostałej czwórki. Jesteśmy jednością... Ludzie myślę, że mamy łatwo, bo mamy pieniądze, ale nie wiedzą, że ta praca jest cięższa niż jakakolwiek fizyczna na budowie. To nie tak proste jakby się mogło wszystkim wydawać.- czułam się dokładnie tak samo. Jakby nikt mnie nie doceniał i liczył tylko na moje potknięcie. Ludzie wyczekali aż popełnię błąd, by móc go później wytykać mi przez kolejne kilka lat.
Odetchnęłam, czując na policzkach przyjemne zimno. Wiatr rozwiewał moje włosy, które zdecydowałam się dzisiaj puścić wolno.
-Widziałam dzisiaj Harry'ego od ciebie z zespołu. On był z Seleną?- spytałam zaciskając usta w wąską kreskę. Liczyłam na odpowiedź, która zaprzeczyła by moim podejrzeniom, ale niestety sprawa była na tyle jasna i klarowna, że mogłam liczyć jedynie na cud.
-Tak. Pisali z sobą od kilku dobrych miesięcy, ale tak na prawdę ciężko im było na odległość. Harry siedział po nocach i tylko czekał aż zadzwoni, bo w końcu inny czas... Inna godzina... A kiedy nie dzwoniła to wyżywał się na wszystkich w koło.- niebo zaszło jeszcze ciemniejszymi chmurami, a po chwili zaczęło kropić. Nie ruszyliśmy się jednak ani o centymetr. Chciałam słuchać jego głosu jak najdłużej.
-Selena oskarżyła mnie, że powiedziałam Harry'emu coś na jej temat, ale ja...- zadrżałam z zimna.- Nie rozmawiałam z nim nigdy wcześniej. Przyrzekam.- wypowiedziałam te słowa z oczyma pełnymi łez. Nie chciałam tracić przyjaciółki. Potrzebowałam jej teraz bardziej niż kiedykolwiek. Komu miałam powiedzieć o Zaynie? Tylko ona mogła mnie wysłuchać i zrozumieć.
-Tej nocy, której zgarnąłem cię z ulicy...Widziałem cię w klubie. Piłaś jak opętana. Jeden kieliszek za drugim.- poczułam jak moje policzki nabierają różowego koloru.- To wtedy rozmawiałaś z Harry'm. Byliśmy tam wszyscy w piątkę. Wtedy Harry nie wydawał się być przejęty paplaniem nawalonej Ariany Grande. Teraz trochę mu się zmieniło. Zaczął uważać Selena za sukę.- no i rozpadało się na dobre. Moje włosy przylgnęłam do twarzy, a ubranie całkiem przemokło.
-Wracajmy.-wyszeptałam tak cicho, że ktoś stojący zaledwie metr od nas nie byłby w stanie tego usłyszeć.
***
Oparłam głowę o kolana wlepiając przy tym wzrok w szklanym ekranie telewizora. Leciała jakaś durna telenowela, ale nie umiałam się powstrzymać od obejrzenia nawet tego tasiemca.
-Powinienem już pójść.- dobiegł mnie głos z drugiego końca pokoju. Obróciłam głowę tylko o kilka stopni tak by móc kątem oka zobaczyć chłopaka.
-Jest burza. Chyba nie myślisz, że puszczę cię w taką ulewę?- jakby na moje słowa, za oknem rozległ się grzmot, a po chwili pojawił się błysk. Uniosłam wyżej jedną brew nasłuchując kroków chłopaka.
-Jesteś czarownicą?- spytał rozbawiony zasiadając obok mnie na skórzanej kanapie. Wzruszyłam tylko ramionami powstrzymując się od śmiechu. Czarownica. Dobre sobie. - Co to?-spytał Zayn patrząc znacząco na bransoletkę na mojej dłoni. Zagryzłam dolną wargę czując jak się rumienię. Po raz kolejny tego wieczoru, a tak bardzo tego nie chciałam.
-Pamiątka rodzinna. Przechodziła z pokolenia na pokolenie. Miała ją moja prababka jeszcze przed drugą wojną światową. Zawsze jak na nią patrzę myślę, że fajnie by było przeżyć coś tak ekscytującego jak wojna.- po wypowiedzeniu tych słów zobaczyłam jak na usta chłopaka wstępuje zadziorny uśmieszek, który nie mógł znaczyć nic dobrego.
-Na prawdę chciałabyś żyć w czasach mordu i terroryzmu? Chciałabyś bać się o swoje życie? W Ameryce nic nie wiedzą o Hitlerze czy Stalinie. Woja to głupota. Dochodzi do niej kiedy ludzie nie mają o co drzeć kotów. Ludzie giną, a my stoimy i patrzymy na to z bólem, ale nic nie zrobimy. To tak jakbyśmy się na to godzili. Dawali przyzwolenie.To okrutne, ale prawdziwe.- dodał widząc mój wyraz twarzy, który zapewne przedstawiał zażenowanie.
-Możliwe, ale przynajmniej wtedy ludzie wiedzieli co to zło. Teraz za morderców uważa się ludzi, którzy zrzucili kota z drugiego piętra, choć ten i tak przeżył. Nie uważasz, że nasze postrzeganie jest błędne? Myślimy, że jest nam źle, a nie wiem jak to tak na prawdę jest.- powiedziałam siadając przodem do chłopaka.
-Kot to dobry przykład...-powiedział z drwiną szatyn uśmiechając się od ucha do ucha. - Ale... Taki kot też masz prawo żyć. A jakiś pijany psychol nie ma prawa mu tego odbierać. Choć gdyby się tak przyjrzeć to nie możemy tego porównać do mordów za czasów wojny. Ale nie ma mniejszego zła. Zło to zło i koniec. - nie mogłam oderwać oczu od czekoladowych tęczówek chłopaka, które tak uporczywie teraz się we mnie wpatrywały. Starał się sprawić, że zmądrzeję, że odwołam swoje słowa, ale tak na prawdę zawsze chciałam żyć w innych czasach. Zobaczyć jak wygląda prawdziwa walka o życie.
-Nie moglibyśmy być parą.- powiedziałam całkiem poważnie kiedy moją twarz od twarzy chłopaka dzieliły zaledwie centymetry.
-Tak sądzisz?- spytał ironicznie szatyn podpierając głowę na dłoni i wlepiając we mnie swoje ciekawskie spojrzenie. Czułam jak płonę od środka i zaraz mnie rozniesie.
-Widzimy świat całkiem inaczej. Ty chciałbyś dobra dla wszystkich, a ja chciałabym żeby mordercy dostali po dupie bo im się do należy i wiec, że zdania nie zmienię.- powiedziałam unosząc jedną brew wyżej oczekując dalszego rozwoju akcji. Nie usłyszałam już z ust chłopaka ani słowa. Zamiast tego poczułam jak jego delikatne usta stykają się z moimi. W pierwszym momencie chciałam zareagować, ale jakaś nadludzka siła kazała mi siedzieć cicho. Odwzajemniłam więc pocałunek i nim się spostrzegłam usta chłopaka delikatnie muskały moją szyję. Nie umiałam powstrzymać westchnienia w momencie kiedy jego palce jeździły po moim płaskim brzuchu. Chciałam więcej. Tu i teraz.
-Masz rację. Nie moglibyśmy być parą.- wychrypiał chłopak zdzierając wręcz ze mnie cienki podkoszulek. Zagryzłam dolną wargę czując jak szatyn próbuje rozgryźć działanie zapięcia od stanika. W końcu jednak udało mu się to.
-O kurwa...-usłyszałam gdzieś za swoimi plecami. Przerażona wraz z chłopakiem sturlałam się z kanapy i wylądowałam na hotelowej podłodze. W drzwiach stała brunetka. Broda jej drżała, a po policzkach spływały łzy.
-Nina...-wyszeptał Zayn podrywając się i zapinając rozporek w spodniach. Odruchowo owinęłam się kocem leżącym na kanapie i zasłaniając całe ciało.- Skąd się tu wzięłaś? Kochanie to nie tak...- powiedział podchodząc do dziewczyny. Brunetka nie spuszczała z niego wzroku jakby mnie to w ogóle nie było. Może to i lepiej?
-Spierdalaj...- warknęła dając Zaynowi w twarz.- Nie wchodź mi więcej w drogę, bo to się źle skończy.- dodała po czym wyszła trzaskając drzwiami. Podniosłam się z ziemie i wcisnęłam na siebie koszulkę, która akurat leżała gdzieś z brzegu.
-Nawet nic nie mów jasne? Nie odzywaj się.- wychrypiał szatyn nie odwracając się przy tym w moją stronę. Stał jakby nagle zamienił się w kamień. Każda komórka jego ciała zamarzła. Czułam zimno i strach jakie od niego biło.
-Jasne. Powiem tylko jedno. Pieprzony z ciebie dupek.- warknęłam wypychając go za drzwi i trzaskając przy tym nimi. Nie miałam już na nic siły. Po prostu osunęłam się po drzwiach ukrywając twarz w dłoniach i zalewając się falą rozpaczy. Kolejny skończone dupek stanął na mojej drodze do szczęścia.
-Powinienem już pójść.- dobiegł mnie głos z drugiego końca pokoju. Obróciłam głowę tylko o kilka stopni tak by móc kątem oka zobaczyć chłopaka.
-Jest burza. Chyba nie myślisz, że puszczę cię w taką ulewę?- jakby na moje słowa, za oknem rozległ się grzmot, a po chwili pojawił się błysk. Uniosłam wyżej jedną brew nasłuchując kroków chłopaka.
-Jesteś czarownicą?- spytał rozbawiony zasiadając obok mnie na skórzanej kanapie. Wzruszyłam tylko ramionami powstrzymując się od śmiechu. Czarownica. Dobre sobie. - Co to?-spytał Zayn patrząc znacząco na bransoletkę na mojej dłoni. Zagryzłam dolną wargę czując jak się rumienię. Po raz kolejny tego wieczoru, a tak bardzo tego nie chciałam.
-Pamiątka rodzinna. Przechodziła z pokolenia na pokolenie. Miała ją moja prababka jeszcze przed drugą wojną światową. Zawsze jak na nią patrzę myślę, że fajnie by było przeżyć coś tak ekscytującego jak wojna.- po wypowiedzeniu tych słów zobaczyłam jak na usta chłopaka wstępuje zadziorny uśmieszek, który nie mógł znaczyć nic dobrego.
-Na prawdę chciałabyś żyć w czasach mordu i terroryzmu? Chciałabyś bać się o swoje życie? W Ameryce nic nie wiedzą o Hitlerze czy Stalinie. Woja to głupota. Dochodzi do niej kiedy ludzie nie mają o co drzeć kotów. Ludzie giną, a my stoimy i patrzymy na to z bólem, ale nic nie zrobimy. To tak jakbyśmy się na to godzili. Dawali przyzwolenie.To okrutne, ale prawdziwe.- dodał widząc mój wyraz twarzy, który zapewne przedstawiał zażenowanie.
-Możliwe, ale przynajmniej wtedy ludzie wiedzieli co to zło. Teraz za morderców uważa się ludzi, którzy zrzucili kota z drugiego piętra, choć ten i tak przeżył. Nie uważasz, że nasze postrzeganie jest błędne? Myślimy, że jest nam źle, a nie wiem jak to tak na prawdę jest.- powiedziałam siadając przodem do chłopaka.
-Kot to dobry przykład...-powiedział z drwiną szatyn uśmiechając się od ucha do ucha. - Ale... Taki kot też masz prawo żyć. A jakiś pijany psychol nie ma prawa mu tego odbierać. Choć gdyby się tak przyjrzeć to nie możemy tego porównać do mordów za czasów wojny. Ale nie ma mniejszego zła. Zło to zło i koniec. - nie mogłam oderwać oczu od czekoladowych tęczówek chłopaka, które tak uporczywie teraz się we mnie wpatrywały. Starał się sprawić, że zmądrzeję, że odwołam swoje słowa, ale tak na prawdę zawsze chciałam żyć w innych czasach. Zobaczyć jak wygląda prawdziwa walka o życie.
-Nie moglibyśmy być parą.- powiedziałam całkiem poważnie kiedy moją twarz od twarzy chłopaka dzieliły zaledwie centymetry.
-Tak sądzisz?- spytał ironicznie szatyn podpierając głowę na dłoni i wlepiając we mnie swoje ciekawskie spojrzenie. Czułam jak płonę od środka i zaraz mnie rozniesie.
-Widzimy świat całkiem inaczej. Ty chciałbyś dobra dla wszystkich, a ja chciałabym żeby mordercy dostali po dupie bo im się do należy i wiec, że zdania nie zmienię.- powiedziałam unosząc jedną brew wyżej oczekując dalszego rozwoju akcji. Nie usłyszałam już z ust chłopaka ani słowa. Zamiast tego poczułam jak jego delikatne usta stykają się z moimi. W pierwszym momencie chciałam zareagować, ale jakaś nadludzka siła kazała mi siedzieć cicho. Odwzajemniłam więc pocałunek i nim się spostrzegłam usta chłopaka delikatnie muskały moją szyję. Nie umiałam powstrzymać westchnienia w momencie kiedy jego palce jeździły po moim płaskim brzuchu. Chciałam więcej. Tu i teraz.
-Masz rację. Nie moglibyśmy być parą.- wychrypiał chłopak zdzierając wręcz ze mnie cienki podkoszulek. Zagryzłam dolną wargę czując jak szatyn próbuje rozgryźć działanie zapięcia od stanika. W końcu jednak udało mu się to.
-O kurwa...-usłyszałam gdzieś za swoimi plecami. Przerażona wraz z chłopakiem sturlałam się z kanapy i wylądowałam na hotelowej podłodze. W drzwiach stała brunetka. Broda jej drżała, a po policzkach spływały łzy.
-Nina...-wyszeptał Zayn podrywając się i zapinając rozporek w spodniach. Odruchowo owinęłam się kocem leżącym na kanapie i zasłaniając całe ciało.- Skąd się tu wzięłaś? Kochanie to nie tak...- powiedział podchodząc do dziewczyny. Brunetka nie spuszczała z niego wzroku jakby mnie to w ogóle nie było. Może to i lepiej?
-Spierdalaj...- warknęła dając Zaynowi w twarz.- Nie wchodź mi więcej w drogę, bo to się źle skończy.- dodała po czym wyszła trzaskając drzwiami. Podniosłam się z ziemie i wcisnęłam na siebie koszulkę, która akurat leżała gdzieś z brzegu.
-Nawet nic nie mów jasne? Nie odzywaj się.- wychrypiał szatyn nie odwracając się przy tym w moją stronę. Stał jakby nagle zamienił się w kamień. Każda komórka jego ciała zamarzła. Czułam zimno i strach jakie od niego biło.
-Jasne. Powiem tylko jedno. Pieprzony z ciebie dupek.- warknęłam wypychając go za drzwi i trzaskając przy tym nimi. Nie miałam już na nic siły. Po prostu osunęłam się po drzwiach ukrywając twarz w dłoniach i zalewając się falą rozpaczy. Kolejny skończone dupek stanął na mojej drodze do szczęścia.
Powiem wam, że chyba rozdział, któremu poświęciłam jak do te pory najwięcej czasu.
Głównie chyba dlatego, że bardzo mi zależało by wyszedł idealny. Zaczęłam oglądać Pamiętniki Wampirów i dlatego pojawiła się Nina. Mój plan kompletnie uległ zmianie. Wywracam go o sto osiemdziesiąt stopni i nie jestem pewna czy ta zmiana wam się spodoba. Może jednak to zaakceptujecie i będziecie czytać dalej. Liczę się jednak z krytyką co do postaci Zayna. Chciałabym was też poinformować, że na przełomie kwietnia/maja ruszy nowe opowiadanie. Wiem, że do tego okresu jeszcze daleko, ale chciałbym wybiec kilka rozdziałów w przód zanim zacznę publikować. Sami wiecie jak to jest z weną, a już zwłaszcza z czasem.
Głównie chyba dlatego, że bardzo mi zależało by wyszedł idealny. Zaczęłam oglądać Pamiętniki Wampirów i dlatego pojawiła się Nina. Mój plan kompletnie uległ zmianie. Wywracam go o sto osiemdziesiąt stopni i nie jestem pewna czy ta zmiana wam się spodoba. Może jednak to zaakceptujecie i będziecie czytać dalej. Liczę się jednak z krytyką co do postaci Zayna. Chciałabym was też poinformować, że na przełomie kwietnia/maja ruszy nowe opowiadanie. Wiem, że do tego okresu jeszcze daleko, ale chciałbym wybiec kilka rozdziałów w przód zanim zacznę publikować. Sami wiecie jak to jest z weną, a już zwłaszcza z czasem.
Nie jeszcze nie dotarł do mnie ten rozdział. Co? Już go przeczytałam. Niemożliwe. Tak strasznie, ale to strasznie mi się podobał. Był cudowny! Uwierz mi, twoje starania nie poszły na marne.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Zayn zabierze Ariane na jakąś imprezę, Bóg wie co, a u okazało się, że to zwykły spacer. Miłe zaskoczenie.
Ten fakt, że pijana Ariana jednak nagadała Stylesowi coś o Selenie mnie dobił. Normalnie ;w; Zniszczyłaś wszystko. Moją opinię o Sel. Chociaż i tak mam do niej pretensję za to, że nawrzeszczała na przyjaciółkę, to po części ją rozumiem.
Aria (no nie wiem, niech będzie taki skrót) chciała wojny! Oł maj gat. Po co jej to. Niech poczyta sobie książkę, to jej wystarczy.
mam takie same zdanie o sprawiedliwości na świecie jak ona :)
I znów okazało się, ze Zayn to dupek. Brawo! Znów zniszczyłeś wszystko! Łel don!
Dobra skończę pisać bo nie umiem.
Więc czekam z niecierpliwością na next'a! Naprawdę wstawiaj go szybko!
xx Vic
Zapomniałam prosić o twój e-mail >.< Więc czy mogłabyś mi go podać?
OdpowiedzUsuńMyślałam, że zabranie się za przeczytanie Twojego opowiadania zajmie mi więcej czasu. Mam ostatnio naprawdę sporo na głowie, więc kiedy znalazła się chociaż chwila wolnego, starałam się ją przeznaczyć na upragniony wypoczynek, który prawdę mówiąc już mi się znudził, dlatego teraz mogę tu być. :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie podoba mi się Twój styl. Czytało mi się to bardzo szybko i przyjemnie, co jest ogromnym plusem oczywiście. Prawdę mówiąc nie przepadam za Arianą, mogłabym nawet powiedzieć, że tak w sumie to jej nie lubię, więc jej postać nieco mnie zniechęciła, ale postanowiłam dać szansę temu opowiadaniu i nie żałuję. To wszystko jest bardzo fajnie napisane, nie miałabym się do czego przyczepić. Jesteś konsekwentna w tym co robisz i bardzo mi się to podoba.
Co do samej treści ostatniego rozdziału. Zayn to dupek, nie ma co do tego wątpliwości, ale kto wie.. Może nie zawsze tak będzie? Hm, chętnie rozpisałabym się bardziej, ale czas nagli, więc zrobię to może następnym razem. Tymczasem pozdrawiam gorąco i życzę weny! :)
O tak! Nina! Pamiętniki to mój serial. KLAROLINE, DATHERINE, STELENA! OCH! JESTEM W NIEBIE! PO OSTATNIM ODCINKU, NIE WIEM JAK DALEKO JESTEŚ W OGLĄDANIU, ALE JA JUŻ SKOŃCZYŁAM I CZEKAM NA 5X12, JEDNAK UCH! Kogo szipujesz, kogo, kogo, kogo?! Odwala mi, ups :) Już zabieram się za czytanie i komentowanie :)
OdpowiedzUsuńA więc, pokochałam ten rozdział! Idealnie go napisałaś i choć nie mam teraz za bardzo czasu na komentowanie, muszę powiedzieć, że jesteś wspaniała. Widać, że wena cię nie opuszcza! Z pączątku było tak pięknie, ładnie. Zayn i Ariana sobie są srutututu... A tutaj takie zasko... I tak nie znoszę Seleny, ups, powiedziałam to na głos ;) Odnośnie akcji z Niną. Była epicka. Wszystko na swoim miejscu, takie, jakie powinno być! Przepraszam, że tak krótko, chciałam ładnie się rozpisać, a tutaj patrz, niespodzianka, będę musiała lecieć ;c Niestety... Obiecuje poprawić się przy nn.
OdpowiedzUsuńxx
Niewierna