piątek, 3 stycznia 2014

2. Łatwo jest zapomnieć. Trudniej wybaczyć.

   Okręciłam się wokół własnej osi ostrożnie przyglądając się rozkloszowanej sukience. Dokładnie w moim stylu, ale mimo wszystko czułam się dziwnie patrząc na sztuczny uśmiech przyjaciółki, kiedy to mierzyła mnie od stóp do głów.
  -Wyglądasz ślicznie. Każdy facet będzie twój.- powiedziała poprawiając swoje włosy w lustrze i nakładając na usta błyszczyk. Wyglądała jakby sms w samolocie kompletnie jej nie ruszył, a ,,Harry''-kimkolwiek był, był tylko kolejną jednorazową przygodą. Nie chciałam jej ranić niepotrzebnymi pytaniami toteż omijałam temat chłopców szerokim łukiem.
  -Nie zależy mi.- fuknęłam tylko przypominając sobie ostatnie spotkanie z Nathanem. Cudowna para, szkoda, że tylko w świetle reflektorów. Tępy świr i tyle. Dokładnie przyjrzałam swojemu odbiciu w lustrze po czym usiadłam na miękkim i wygodnym łóżku. Miałam ochotę zanurzyć się w nim i zasnąć w długi, zimowy sen. Najchętniej nie wychodziła bym do ludzi, ale to było moją pracą. Pokazywać się publicznie i robić sensacje. Ot co. Nie byłam stworzona do żadnych wyższych celów. Czasem marzyłam by zostać lekarzem i ratować czyjeś życie, albo kucharzem i za marną pensję karmić dzieci w przytułkach dla bezdomnych. Kto by pomyślał, że taka Ariana ma jeszcze ludzie serce i nie jest z kamienia. Jednak zawsze po takich myślach przychodziła kolejna, która przypominała mi okres dzieciństwa, kiedy to rodzice ledwo łączyli koniec z końcem. Teraz żyło nam się lepiej, bez porównania.
  -Jasne... Każdy tak mówi, a tak na prawdę myślimy tylko którego by tu zaciągnąć do łóżka.- odparła Selena opierając się o drzwi, które prowadziły na hol. Ależ ona była pusta... I niby ja jestem tą głupiutką?
  -Może ty i tak myślisz, ale ja na pewno nie. Chcę w końcu zakochać się jak normalna dziewczyna, a nie na oczach całego świata i pod okiem Tamary.- po moich słowach, które za pewno tylko połowicznie dotarły do brunetki opuściłyśmy hotel gdzie miałyśmy spędzać pierwszy dzień. Jutro miałyśmy przenieść się do willi, którą moja menadżerka specjalnie na tę okazję wynajęła.  
Ostatnie chwile wolności...


     Upiłam kolejny łyk alkoholowego trunku, który Sel wciskała mi od kiedy tylko przyjechałyśmy do klubu. Na początku miał być jeden, dla rozluźnienia, a wyszło jak wyszło. Siedziałam teraz ani na krok nie ruszając się od baru. Brunetka tańczyła erotyczny taniec z jakimś popaprańcem, który bezczelnie oglądał każdy zakamarek jej ciała.
Czyżby kolejna ofiara?
Zanim się zorientowałam wypowiedziałam te słowa na głos. Odetchnęłam z ulgą sądząc, że nikt mnie nie usłyszał, ale myliłam się. W ciemnym świetle klubowym nie byłam w stanie rozpoznać twarzy chłopaka, który siedział zaledwie dwa miejsca dalej ode mnie.
  -Wygląda jakby się dobrze bawiła i tyle.- odparł całkowicie trzeźwy chłopak.
  -Czasem bawi się aż za dobrze. Jeden drink, drugi drink i może zaciągnąć kolejnego naiwniaka do łóżka. Aż dziwne, że oni się na to nabierają, ale w końcu to Selena Gomez. Jak można jej odmówić.- pierwszy raz od dłuższego czasu wypowiedziałam się na temat przyjaciółki w stu procentach szczerze. Tak na prawdę Selena zawsze uważana była za tę lepszą, a ja żyłam w jej cieniu, ale nigdy nie mówiłam o tym otwarcie. No przynajmniej jak byłam trzeźwa. Teraz było jednak inaczej. Język mi się plątał, gardło paliło niemiłosiernie, a w uszach dudniły odgłosy głośnej i klubowej muzyki. Wszystko co zjadłam dzisiaj na śniadanie zapragnęło ujrzeć światło dzienne, a ja powstrzymywałam to tylko kolejnymi łykami gorzkiego alkoholu.
  Pieprzone paparazzi... Nigdy ich nie ma gdy są potrzebni.
 Moja zazdrość i szczerość zaczęła mnie przerażać toteż zanim chłopak zadał kolejne pytanie wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Chyba nawet tego nie zauważył, bo nie słyszałam za sobą żadnych kroków. Szłam ostrożnie, by nie potknąć się o nic po drodze i nie zaliczyć żenującego upadku. Choć ulice były wyludnione, to w każdej chwili mógł się zjawić ktoś kto mnie rozpozna. Szłam może kilka minut kiedy nagle zaczęło padać. Cicho klnąc pod nosem starłam z policzków spływający tusz do rzęs. Zapewne na marne, ale bez lusterka nie mogłam nic więcej zrobić.
  Moje nogi nagle zaczęły mięknąć, a ja poczułam jak nie mogę utrzymać równowagi. Nim się obejrzałam wylądowałam w kałuży przy drodze. Nie ma to jak dobra kąpiel. Kiedy koło mnie przejechało czarne auto, marki której zapewne i tak bym nie rozpoznała i dodatkowo ochlapało mnie całym tym błotem koło drogi wściekłość narosła we mnie jeszcze bardziej. Miałam ochotę skoczyć kierowcy do gardła, ale jednocześnie nie miałam na to siły. Usiadłam zrezygnowana na krawężniku kiedy auto zatrzymało się kilka metrów dalej, a z niego wysiał jakiś facet. W momencie kiedy podszedł i kucnął przede mną ujrzałam jego oczy, Niezwykle ciemne i czekoladowe, ale z moimi promilami w krwi mogły być one zarówno błękitne luz zielone.
  -Kogo my tu mamy. Czyż to nie Ariana Grande?- moich uszu doszedł zachrypnięty i jakże męski głos szatyna. W sumie mogłam dać sobie spokój z myśleniem nad jego wyglądem, bo w moim stanie mogło okazać się to zgubne.
  -To ty mn...mnie ochlapałeś!- warknęłam jak rozzłoszczone dziecko opierając się o jego mokrą koszulkę.
  -Nieźle się nawaliłaś mała.- odparł rozbawiony moim stanem.- Ile wypiłaś? Jedno piwo czy może szklankę mleka? Jeszcze masz je pod nosem.- ironia w jego głosie była wręcz namacalna. I właśnie w momencie kiedy chciał zabrać mnie do auta i odwieźć w bezpieczne miejsce moje śniadanie wylądowało na jego koszuli.
  -Ups...Przepraszam...- powiedziałam to całkowicie poważnie, ale zapewne w jego odczuciu zachowałam się jak szmata, która nie jest wdzięczna za jego pomoc, bo poczerwieniał na twarzy. Zaczerpnął kilka głębszych wdechów, przeszedł się kilka razy wzdłuż drogi po czym wziął mnie za rękę i ostrożnie zaprowadził na tylne siedzenie auta. Widziałam jeszcze tylko jak zdejmuje z siebie wybrudzoną koszulkę po czym cały przemoczony zasiada za kierownicą. Pytał o coś, ale nie umiałam się na tym skupić. Po głowie wciąż krążyły mi obraz, które widziałam pierwszy raz w życiu.
  -C..co?- bąknęłam oglądając jak małe dziecko czubki swoich butów.
  -Nieważne... Coś wymyślę.- odparł i ruszył przed siebie. Czułam jak auto nabiera prędkości, ale nawet ostre zakręty przebywał całkiem spokojnie. Jakby jeździł tak od zawsze.
  -Mam ochotę na...- zastanowiłam się chwilę czując szum promili w głowie.- Na co mam ochotę?- spytałam zdruzgotana swoją niewiedzą. -Wiem!- wykrzyknęłam przechylając się do przodu i wychylając głowę tak by znajdowała się koło siedzenia chłopaka. -Po...pocałuj mnie.-wydukałam wydając z siebie przy tym śmiech.
  -Boże... Nawaliłaś się w trzy dupy. Siadaj mała, bo będę musiał się do ciebie pofatygować- odpowiedział szatyn i tym razem jego mina była całkowicie poważna. Ani krzty ironii czy sarkazmu w jego głosie. Jakby wszystkie emocje ulotniły się. Po plechach przeszedł mnie dreszcz rozgoryczenia. O dziwo, ale miałam ochotę po raz kolejny ochotę obdarzyć go zawartością mojego żołądka.
  -To chodź.- wyszeptałam. Nic więcej nie usłyszałam, bo zamiast tego osunęłam się na tylne siedzenie uderzając przy tym głową o coś twardego.
  Zasnęłam... Choć może straciłam przytomność? Sama nie wiem, ale mój stan był zatrważający.










 No długością to on jeszcze nie powala, ale postaram się by kolejny był choć trochę dłuższy :) Musicie mi tym razem wybaczyć. Było by miło gdybyście zostawili pod tym rozdziale jakiś znak po sobie. Choćby uśmiechniętą buźkę. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. A co do kolejnego rozdziału to postaram się go napisać tak by był na przyszły tydzień, choć wiem, że będzie to trudne. W pasku bocznym pojawiły się ,,Informacje'' to tam będą ukazywać się nowe wiadomości co do kolejnych rozdziałów i ich publikacji. Dodałam też zakładkę ,,Autorka'' czyli trochę o mnie i muzykę. Nie włącza się ona automatczynie ponieważ nie chcę wam nic narzucać. Buziaki :*:*


5 komentarzy:

  1. Jezu dziewczyno,to jest nieziemskie! Ahhhh nie mogę doczekać się kontynuacji,wgl kim jest ten chłopak? I ta scena w samochodzie,raaany! x

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! Świetnie, że już się pojawił. Liczę na Twoją systematyczność, bo to naprawdę przypadło mi go gustu. Szczególnie kreacja postaci Ariany. Uch, Sel mnie wnerwia. Nie wiem dlaczego, ale nie znoszę takich dziewczyn. Mimo to, miło mi się czytało. Dziś nie będzie zbyt długi ten komentarz, bo sama mam niewiele czasu c; Pytałaś jak tu trafiła. Cóż, mój radar dobrych blogów jeszcze działa ;)!
    XX i zapraszam do mnie na nowy. Liczę na komentarz, bo japa mi się cieszyła, jak czytałam poprzedni. Obiecuje poprawić się z długością swoich komów w przyszłości ;*
    A oto zachęta do przeczytania V:
    " - Malik, nie zachowuj się jak bachor, do cholery! Skończ tą rozmowę! – zaczęłam krzyczeć, no bo niby co innego miałam zrobić?!
    - Ja zachowuje się jak bachor?! – parsknął obracając się w moją stronę – wiesz dobrze, że twoja prywatność zacznie całkiem zanikać? Ludzie będą mówić o tobie! Bez obrazy, słonko, ale nie potrafisz znieść krytyki – zaznaczył."
    http://all-times-enclosed-inthis-one.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na rozwój akcji. Jeśli biedok, któremu Ariana spawiła się na koszulkę to Malik to wyczwam tró loffy. Oby ;* tylko nie trójkącik z Harrym. Proszę ;-;
    Jock

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń