Wpuściłam ją do środka i zamykając najciszej jak tylko potrafiłam drzwi, które i tak zaskrzypiały, odwróciłam się w stronę dziewczyn. Obie teraz witały się, i tak jak to miała w zwyczaju Selena ściskała Ninę chcąc dodać jej otuchy. Widząc pytające spojrzenie brunetki posłałam jej tylko uśmiech, który miał ja choć na chwilę uspokoić po czym przysiadłam na skraju łóżka.
Nie pamiętam o czym śniłam, ale to było zdecydowanie coś pięknego, ale to już przeminęło. Obudziłam się i muszę stawić czoło rzeczywistości. Nawet jeśli będzie okrutna. Wyobrażam sobie co Dobrev jest gotowa zrobić kiedy odmówię. W końcu chciała zniszczy Zayna i już po części to wykonała, ale nie miałam wyboru. Nie mogłam robić czegoś przeciwko swojemu własnemu sumieniu.
-Nina, ja nie mogę. Nie mam na to siły.- wyszeptałam spuszczając wzrok i wlepiając go w swoje stopy. Pamiętam jak jeszcze kilka dni wcześniej stąpały po podłodze w domu szatyna. Było mi wtedy dobrze, choć tak na prawdę bolała mnie głowa i całe ciało. Jakby zmiażdżyła mnie ciężarówka.
-Wiem...- westchnęła dziewczyna. Uniosłam zaskoczona wzrok na brunetkę. Selena zdążyła już opuścić pomieszczenie i zniknąć w kuchni, toteż byłyśmy sami, a ja czułam się jakbym została rzucona na pożarcie psu.- Powinnam wybrać kogoś innego, ale tylko ty z tych dziewczyn byłaś osobą medialną. Innym by nie uwierzyli. Wiem, że to dziwne, ale już na początku miałam złe przeczucia. Nie jesteś w stanie zrobić krzywdy nawet wstrętnemu robalowi.- rozluźniona oparłam się o sofę. Nareszcie mogłam odetchnąć i przestać się stresować, choć nadal gdzieś tam w środku, w mojej podświadomości krążyło przekonanie, że niedługo będę musiała stanąć twarzą w twarz z Malikiem i wszystko mu wyjaśnić. Zapewne tego nie zrozumie, ale co mogę zrobić?
-Przepraszam cię jeszcze raz. Nie chciałam żeby tak wyszło, ale zdałam sobie właśnie sprawę, że...- zacięłam się. Słowa zdecydowanie za szybko płynęły z moich ust.-...nie chcę go niszczyć. Wiem, że zrobił źle, ale ja w tamtym momencie też nie byłam bez winy. Znałam go dwa dni. Nie sądzę żebym była zdolna to zrobić. On zresztą też.Gdybyś nie weszła zapewne szybko bym się opamiętała.- dziewczyna na moje słowa cicho prychnęła i wstała krążąc po pokoju w poszukiwaniu czegoś. Wzięła do dłoni kurtkę, która leżała tutaj od pobytu Zayna. Całkiem o niej zapomniałam, a miałam mu ją przecież oddać.
-Chyba przydałoby się posprzątać.- powiedziała. Nie wiem czemu, ale jej mina nagle zrzedła. Dziewczyna przysiadła na sofie obok mnie i Seleny, która właśnie wróciła z jakimiś ciastkami w dłoni i włączyła głos w telewizorze. Sel musiała go najwidoczniej wyciszyć w momencie kiedy przysypiałam.
-Zayn, Zayn! Czy to prawda, że przespałeś się z Arianą Grande? Widziałeś wywiad?!- darł się jakiś reporter, biegnąc za zakapturzonym chłopakiem. - Jak to wpływa na zespół?! A Nina? Czujesz coś do niej?- pytania nie miały końca. Malik obrócił się w końcu w stronę paparazzi i zrzucił z głowy kaptur ukazując tym samym swój przemęczony wzrok i podkrążone oczy.
-Między mną, a Niną Dobrev nie było nic od dłuższego czasu. Nie spotykaliśmy się, a Ari jest moją dobrą przyjaciółką, ale wy nic nie zrozumiecie...- dodał jeszcze. Czy mi się wydawało czy zaszkliły mu się oczy? Poczułam dziwne ukłucie, że to ja do tego doprowadziłam. Wyrzuty sumienia wciąż nie dawały mi spokoju.
-Dupek.-warknęła Selena i już chciała przełączyć, ale złapałam ją za dłoń, bo chłopak odwrócił się jeszcze na moment by coś dodać.
-Chciałbym byśmy żyli za czasów wojny. Mógłbym was wtedy powybijać wszystkich co do joty.- powstrzymałam się przed wybuchnięciem śmiechem. Oj, na prawdę Zayn? Wypuściłam dłoń Gomez i spojrzałam na Ninę. Wyglądała jakby ktoś dał jej z liścia. Zaciskała dłonie w pięści zapewne raniąc się swoimi długimi paznokciami. Wargę zagryzała tak mocno, że lada moment mogła popłynąć z niej krew, a powieki zaciskała nie mogąc uwierzyć w słowa szatyna.
-Jak on mógł to powiedzieć? Przecież ja z nim byłam! Jeszcze tydzień temu kochał mnie, a teraz zapomniał o tym?!- warknęła brunetka. Już miałam się odezwać i coś powiedzieć kiedy zrezygnowałam. Teraz sama nie wiedziałam komu mam wierzyć, choć miałam świadomość, że Nina umie grać, a Zayn może działać w ten sposób tylko z powodu Modestu. Czemu byłam tym taka zdruzgotana? Przecież powiedział, że jestem jego przyjaciółką. Czyż nie tego chciałam, żeby mi wybaczył?
-Spokojnie. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Niedługo wszyscy o tym zapomną.- powiedziałam przyciskając dziewczynę mocno do siebie. Tak strasznie cierpiała, a ja razem z nią.
***
Szłam wolnym i spokojnym krokiem by nie zwracać na siebie większej uwagi. Szłam sama toteż byłam przerażona myślą, że ktoś może mnie rozpoznać. Przed wyjściem z hotelu ukryłam włosy pod beanie, za nos założyłam przeciwsłoneczne okulary, a na siebie włożyłam najgrubszą kurtkę jaką miałam by tylko zatuszować swoją sylwetkę. Wyglądałam jak bałwan z małą, niesymetryczną główką. Po telefonie od Modest byłam przerażona. Modliłam się w duchu, by to była jakaś pomyłka, ale oni chcieli się ze mną widzieć i to jak najszybciej. Na szczęście mogłam wymigać się koncertami i wywiadami by odłożyć to na jak najpóźniej. Mimo wszystko jednak musiałam stanąć z nimi dzisiaj twarzą w twarz. Minęły dwa tygodnie od tamtego wydarzenia, a jutro miałam wyjeżdżać do Stanów. W głębi duszy czułam się z tym źle, bo ucieknę od problemu, ale co mogłam teraz zrobić? Najlepszym rozwiązaniem było pozostawienie sytuacji taką jaką jest i nie pogorszeniu jej jeszcze bardziej. Media i tak trąbiły wciąż o moim ,,kochanku'', na wszelkich portalach społecznościowych byłam wytykana palcami i poniżana. Ludzie zaczęli mnie postrzegać jako zołzę, choć przecież ja byłam tylko współwinna, a nie całkowicie winna. Zayn zrobił z siebie tego biednego i poszkodowanego przez paparazzi, a to ja byłam ta złą. Martwiłam się o to jak przyjmą to moi fani, ale po akcji na twitterze byłam pewna, że mnie nie zostawią z tym problemem samej.
Weszłam ostrożnie do windy wybierając przy tym piętro numer cztery. Byłam tak zestresowana, że ledwo trzymałam się na nogach. Zdjęłam z siebie puchową kurtkę, okulary i czapkę. Czułam się jak zamknięta w jakimś kokonie, który dopiero teraz mogłam ściągnąć. Po wyjściu z windy od razu rzuciłam je na jedno z krzesełek stojące pod drzwiami.
Jeszcze tylko kilka wdechów by uspokoić oddech po czym nacisnęłam na klamkę drzwi na których wisiała tabliczka Joshua Migo.Był to jeden z przedstawicieli Modestu. Podejrzewałam co może się stać, ale nie spodziewałam się zobaczyć na jednym z krzesełek Zayna. Chłopak siedział wygodnie na krześle i mimo, że widziałam tylko jego profil mogłam stwierdzić, ze wygląda jak zbity pies. Zapewne mu też nie podobał się pomysł porannej wizyty. Było mi go tak strasznie szkoda, ale sam sobie zasłużył.
-Witaj Ariana. Wejdź.- powiedział krępej postury mężczyzna o śniadej cerze i błękitnych oczach. Na jego twarzy widać było już trochę zmarszczek i blizn. Ostrożnie weszłam do środka na potykając dosłownie na moment spojrzenie Malika, który uśmiechnął się do mnie cwaniacko. To nie zapowiadało nic dobrego. Usiadłam nieco spięta obok szatyna i utkwiłam wzrok w Joshua. Byłam tak zestresowana, że praktycznie nie kontaktowałam. - Skoro mamy już tyle kłopotów prosiłbym być podpisała to.- powiedział podsuwając mi pod nos jakiś świstek.
-Co to?- spytałam zerkając to na Zayna to na starszego mężczyznę, który zmarszczył tylko czoło myśląc przez chwilę jak mi to przystępnie przekawać.
-Dokumenty. Kiedy je podpiszesz staniesz się częścią Modestu. Rozmawiałem już z Tamarą i zdecydowała, że odda cię nam pod opiekę. Jeśli potrzebujesz to możesz zadzwonić do niej.- uniosłam jedną brew wyżej nieco się garbiąc.
-Po co mam to podpisać?- spytałam, bawiąc się długopisem, który wręczył mi Josh.
-Narobiłaś już dość kłopotów chłopakom. Teraz musisz to odkręcić, a żeby to zrobić musisz być pod naszą kontrolą.- cała ta sytuacja zaczęła mnie przerażać. Od kiedy weszłam do pokoju Zayn nie odezwał się ani słowem. Wpatrywał się tylko gdzieś przed siebie jakby go tu nie było. Westchnęłam po czym podpisałam papiery. Wiem, że takich rzeczy nie robi się od tak, ale skoro Tamara zgodziła się na to to nie miałam prawa się sprzeciwiać. Ona wiedziała co jest dla mnie najlepsze.
-Dobrze... Ty i Zayn macie zachować przyjacielskie stosunki. Arian, nie wyjedziesz do Ameryki. Jeszcze chwilę tu pobędziesz.- już miałam się odezwać, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język widząc niezadowoloną minę mulata. Wydawać by się mogło przez moment, że łączą nas właśnie takie przyjacielskie stosunki, teraz jednak wszystko wyglądało inaczej. On był zniesmaczony, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Było mi go żal, to prawda, ale nie na tyle, by dawać mu satysfakcję.
-To na prawdę konieczne? Wyjechałabym do Los Angeles i ludzie by zapomnieli. Znaleźli by sobie nowy temat do plotek. Nie rozumiem w czym jest problem. - odparłam nie spuszczając wzroku z błękitnych oczu pana Migo.
-Problem w tym, że spieprzyłaś karierę i moją i chłopaków, a teraz musimy się z tego jakoś wykaraskać. Może o tobie i zapomną, bo kto by myślał o Arianie Grande. Gwiazdce z bajek. Ale One Direction nie zejdzie tak szybko z pierwszych stron gazet. To będzie się za nami ciągnęło jak smród i to przez ciebie.- warknął Malik posyłając mi wściekłe spojrzenia. A więc to tak? Nawet tu musi udawać niewinnego i tego poszkodowanego.
-Błagam cię... Oboje dobrze wiemy, że nie chciałam cię zgwałcić więc przepraszam, ale gdybyś trzymał swojego kolegę tam gdzie powinieneś to cała ta sytuacja nie miałaby miejsca. W sumie, cieszę się, że zmieszałam cię z Niną z błotem. Należało ci się.- wręcz kipiałam w środku z złości, ale starałam się to jakoś starannie ukryć pod maską obojętności.
-Jasne. Teraz jesteście przyjaciółkami? Uważaj, żeby to ona ciebie nie zgwałciła. Ta laska leci na wszystko co się rusza, więc pewnie niedługo i ciebie zaciągnie do łóżka.- odparł niezwykle arogancko szatyn. Zmrużyłam oczy nie mogąc powstrzymać narastającej złości.
-A już myślałam, że to ty sypiałeś za jej plecami z kim popadnie. Uff... Jak dobrze wiedzieć, że jesteś taki dobry.- zrobiłam gest dłoniom jakbym ogarniała grzywkę z czoła, której zresztą nie miałam w tym momencie.
-Starczy moi państwo. Mieliście się przyjaźnić, a nie wyzywać. Ariana musisz zerwać wszelkie kontakty z Niną Dobrev. Jeśli usłyszę lub zobaczę, że miałaś z nią do czynienia to gorzko tego oboje pożałujemy. Od teraz mówisz, że Nina cię zmusiła do tamtej rozmowy, a dla ułatwienia sprawy ty i chłopcy pojedziecie w Alpy. Możesz zabrać Selenę jeśli chcesz. Dziękuję, to wszystko.- powiedział wskazując znacząco w stronę drzwi. Oboje z Zaynem opuściliśmy pomieszczenie mierząc się spojrzeniem, które mogłoby zabić. Zapowiadało się na prawdę wspaniale. Czas rozpocząć koszmar.
Udało mi się dodać go na czas, choć powiem wam, że miałam problem. Zacięłam się, a dodatkowo zabrakło mi czasu. Jednak spięłam pośladki i jakoś wyskrobałam do końca. Jeśli chodzi o kolejny to możliwe, że pojawi się dopiero za 2 tygodnie. Przykro mi, ale przyszły tydzień to będzie prawdziwy maraton. Codziennie jakiś sprawdzian albo kartkówka. Matma, biologia, geografia, niemiecki i historia. To będzie prawdziwa katorga. W ten weekend też już nic nie napiszę bo jutro siadam do historii i zacznie się kucie. Może dopiero w przyszły weekend do tego siądę. Nie wiem jak ty, ale mnie ten tydzień wykończył. Czuję się okropnie, ale na szczęście żadne choróbsko jeszcze mnie nie złapało, ale wracając do rozdziału to sama nie wiem co o nim myśleć. Nie jest jakiś wybitny i mogłam postarać się bardziej, ale wiecie jak to jest nie mieć na nic czasu i robić wszystko w biegu.
-Witaj Ariana. Wejdź.- powiedział krępej postury mężczyzna o śniadej cerze i błękitnych oczach. Na jego twarzy widać było już trochę zmarszczek i blizn. Ostrożnie weszłam do środka na potykając dosłownie na moment spojrzenie Malika, który uśmiechnął się do mnie cwaniacko. To nie zapowiadało nic dobrego. Usiadłam nieco spięta obok szatyna i utkwiłam wzrok w Joshua. Byłam tak zestresowana, że praktycznie nie kontaktowałam. - Skoro mamy już tyle kłopotów prosiłbym być podpisała to.- powiedział podsuwając mi pod nos jakiś świstek.
-Co to?- spytałam zerkając to na Zayna to na starszego mężczyznę, który zmarszczył tylko czoło myśląc przez chwilę jak mi to przystępnie przekawać.
-Dokumenty. Kiedy je podpiszesz staniesz się częścią Modestu. Rozmawiałem już z Tamarą i zdecydowała, że odda cię nam pod opiekę. Jeśli potrzebujesz to możesz zadzwonić do niej.- uniosłam jedną brew wyżej nieco się garbiąc.
-Po co mam to podpisać?- spytałam, bawiąc się długopisem, który wręczył mi Josh.
-Narobiłaś już dość kłopotów chłopakom. Teraz musisz to odkręcić, a żeby to zrobić musisz być pod naszą kontrolą.- cała ta sytuacja zaczęła mnie przerażać. Od kiedy weszłam do pokoju Zayn nie odezwał się ani słowem. Wpatrywał się tylko gdzieś przed siebie jakby go tu nie było. Westchnęłam po czym podpisałam papiery. Wiem, że takich rzeczy nie robi się od tak, ale skoro Tamara zgodziła się na to to nie miałam prawa się sprzeciwiać. Ona wiedziała co jest dla mnie najlepsze.
-Dobrze... Ty i Zayn macie zachować przyjacielskie stosunki. Arian, nie wyjedziesz do Ameryki. Jeszcze chwilę tu pobędziesz.- już miałam się odezwać, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język widząc niezadowoloną minę mulata. Wydawać by się mogło przez moment, że łączą nas właśnie takie przyjacielskie stosunki, teraz jednak wszystko wyglądało inaczej. On był zniesmaczony, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Było mi go żal, to prawda, ale nie na tyle, by dawać mu satysfakcję.
-To na prawdę konieczne? Wyjechałabym do Los Angeles i ludzie by zapomnieli. Znaleźli by sobie nowy temat do plotek. Nie rozumiem w czym jest problem. - odparłam nie spuszczając wzroku z błękitnych oczu pana Migo.
-Problem w tym, że spieprzyłaś karierę i moją i chłopaków, a teraz musimy się z tego jakoś wykaraskać. Może o tobie i zapomną, bo kto by myślał o Arianie Grande. Gwiazdce z bajek. Ale One Direction nie zejdzie tak szybko z pierwszych stron gazet. To będzie się za nami ciągnęło jak smród i to przez ciebie.- warknął Malik posyłając mi wściekłe spojrzenia. A więc to tak? Nawet tu musi udawać niewinnego i tego poszkodowanego.
-Błagam cię... Oboje dobrze wiemy, że nie chciałam cię zgwałcić więc przepraszam, ale gdybyś trzymał swojego kolegę tam gdzie powinieneś to cała ta sytuacja nie miałaby miejsca. W sumie, cieszę się, że zmieszałam cię z Niną z błotem. Należało ci się.- wręcz kipiałam w środku z złości, ale starałam się to jakoś starannie ukryć pod maską obojętności.
-Jasne. Teraz jesteście przyjaciółkami? Uważaj, żeby to ona ciebie nie zgwałciła. Ta laska leci na wszystko co się rusza, więc pewnie niedługo i ciebie zaciągnie do łóżka.- odparł niezwykle arogancko szatyn. Zmrużyłam oczy nie mogąc powstrzymać narastającej złości.
-A już myślałam, że to ty sypiałeś za jej plecami z kim popadnie. Uff... Jak dobrze wiedzieć, że jesteś taki dobry.- zrobiłam gest dłoniom jakbym ogarniała grzywkę z czoła, której zresztą nie miałam w tym momencie.
-Starczy moi państwo. Mieliście się przyjaźnić, a nie wyzywać. Ariana musisz zerwać wszelkie kontakty z Niną Dobrev. Jeśli usłyszę lub zobaczę, że miałaś z nią do czynienia to gorzko tego oboje pożałujemy. Od teraz mówisz, że Nina cię zmusiła do tamtej rozmowy, a dla ułatwienia sprawy ty i chłopcy pojedziecie w Alpy. Możesz zabrać Selenę jeśli chcesz. Dziękuję, to wszystko.- powiedział wskazując znacząco w stronę drzwi. Oboje z Zaynem opuściliśmy pomieszczenie mierząc się spojrzeniem, które mogłoby zabić. Zapowiadało się na prawdę wspaniale. Czas rozpocząć koszmar.
Udało mi się dodać go na czas, choć powiem wam, że miałam problem. Zacięłam się, a dodatkowo zabrakło mi czasu. Jednak spięłam pośladki i jakoś wyskrobałam do końca. Jeśli chodzi o kolejny to możliwe, że pojawi się dopiero za 2 tygodnie. Przykro mi, ale przyszły tydzień to będzie prawdziwy maraton. Codziennie jakiś sprawdzian albo kartkówka. Matma, biologia, geografia, niemiecki i historia. To będzie prawdziwa katorga. W ten weekend też już nic nie napiszę bo jutro siadam do historii i zacznie się kucie. Może dopiero w przyszły weekend do tego siądę. Nie wiem jak ty, ale mnie ten tydzień wykończył. Czuję się okropnie, ale na szczęście żadne choróbsko jeszcze mnie nie złapało, ale wracając do rozdziału to sama nie wiem co o nim myśleć. Nie jest jakiś wybitny i mogłam postarać się bardziej, ale wiecie jak to jest nie mieć na nic czasu i robić wszystko w biegu.
Super rozdział
OdpowiedzUsuńPS. Jestem pierwsza
Pierwszy raz jestem na tym blogu i muszę się przyznać że twoje opowiadanie wciąga :) Bardzo mi się podoba twoja twórczość.
OdpowiedzUsuńRozdział jest C U D O W N Y *w*
Wszystko na twym blogu mi się podoba, szablon jest śliczny.
Mam nadzieję że nie zawiesisz/usuniesz bloga :)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Raven.
Bardzo zależy mi na twojej opinii. Mój nowy blog :
http://there-is-nothing-to-lose-just-died.blogspot.com/
lugs;rheaisogelfha'ophier;nfwoaqi'fewidpjoFSUEFA/INWHPEGDSOENFWJd[hposifeajw[9heuop/gefjw9hpudseifawupoeifajnuhdtospfemuqohriepw'j9hsioefapjuwyosfepiwjuyol/eipwd6u9foleihw'duygrdubiolshjfeaygudibmhvjfesr
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale to moja reakcja na zachowanie Malika. Boże Święty, jak tu teraz siedzę udusiłabym go gołymi rękami. Uch, sukinkot. Szkoda, że Ari ma niewiele do powiedzienia, chociaż teraz, kiedy jest częścią Modestu. Sama nie wiem co myśleć. Mogę tylko zdać się na ciebie i czekać na ciąg dalszy. Wybacz, że nie komentowałam, ale uch, lenistwo :P
No i zapraszam do mnie na rozdział po miesiącu przerwy. Liczę na szczery komentarz, bo takie są dla mnie najważniejsze. " - Poczekaj! – wrzasnęłam, a kiedy znaleźliśmy się w przeciwnej orientacji zarzuciłam ramiona na szyję chłopaka mocno się w niego wtulając. Zdezorientowany także objął mnie mocno w talii – jestem ci dozgonnie wdzięczna – wyszeptałam. I trwaliśmy w owym uścisku z pięć, może dziesięć minut, aż wreszcie oderwałam się od niego i ..." http://all-times-enclosed-inthis-one.blogspot.com/ xx Niewierna @YourLittleBoo1
świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńGratuluje kochana, zostałaś nominowana do Liebster Award!
Więcej informacji u mnie na blogu: http://dont-touch-me-zayn-fanfiction.blogspot.com